Lidia Graczyk II st. magister Sztuki Wizualne
„Daylight horrors”, zestaw 13 krótkich animacji
Zestaw animacji „Daylight horrors” jest swego rodzaju eksploracją lęków codzienności. Duchy w nawiedzonych ruinach, potwory pod łóżkiem, czy bestia w lesie są nierozłącznie powiązane ze współczesnym pojęciem horroru. Istoty chowające się w mrocznych zakamarkach pod osłoną nocy automatycznie budzą w nas niepokój, nawet jeśli logika podpowiada nam, że nic strasznego się nie dzieje. W swojej pracy pragnę pokazać iż horror nie jest tylko wytworem mediów i wyobraźni – możemy natknąć się na jego elementy w naszym codziennym życiu. Może nie podskakujemy w siedzeniach, nie czujemy zastrzyku adrenaliny, lecz powolne uczucie grozy lub niepokoju nie jest uzależnione tylko od rzeczy kryjących się w mroku. Szukając duchów i potworów, przestajemy zwracać uwagę na koszmary dziejące się w biały dzień, w kompletnie normalnym domu, mieście, miejscu, życiu.
W swojej pracy postanowiłam przedstawić 13 scen, które mogą się przydarzyć każdemu, które są elementem codzienności wielu z nas. Bez efektów specjalnych, potworów, czy majaków, nasza rzeczywistość może nam przysporzyć wystarczającej ilości strachu i adrenaliny. Zestaw krótkich animacji, opierających się również na sound designie, w dosłowny sposób ukazuje fragmenty z życia wzięte, o których nigdy nie pomyślelibyśmy jak o horrorze, a które jednak potrafią wzbudzić w nas niepokój lub wydostać skrywane lęki.
Inspiracją tego tematu była częściowo moja praca pisemna, która również opiera się na strachu, a szczególnie tego pokazanego w sztuce, oraz jak jego reprezentacja jest przedstawiana dziś. Zauważyłam przykładowo, że tak jak lęki instynktowne, jak choroba, czy śmierć cały czas występują regularnie we współczesnych reprezentacjach strachu, tak też pojawiło się wiele nowych tematów z nim związanych. Są to lęki związane z problemami XXI wieku jak na przykład zaśmiecenie środowiska, mutacje genetyczne, czy zbyt szybki rozwój technologii. Takie zestawienie wielu dzieł uświadomiło mi, iż wiele z naszych lęków obraca się dookoła prostych życiowych impulsów i instynktów. Śmierć, głód, odrzucenie, utrata rodziny, czy dobytku, kara – to tylko niektóre z nich, wciąż jednak uświadomiły mi fakt, iż najbardziej boimy się właśnie rzeczy zwyczajnych, nie ograniczając się do potworów spod łóżka. 
Biorąc pod uwagę popularność gatunku horroru w dzisiejszych mediach, odkrycie to było zarówno oczywiste, jak i zaskakujące. Sama jestem przyzwyczajona do filmów przedstawiających duchy i demony, czy też gier zmuszających do ucieczki przed mordercą, więc nie zwracałam większej uwagi, iż tak naprawdę przerażają mnie nie te majaki, a faktycznie realne tragedie.
Tak też narodził się pomysł “Daylight Horrors”, czy też inaczej, horrory w świetle dnia. Starałam się wybrać trzynaście (nawiązując do przesądnie pechowej liczby) scen, z którymi możemy się utożsamić lub zrozumieć, a może nawet które sama w życiu przeżyłam. Część z nich nawiązuje do realnych katastrof, inne zaś przedstawiają realne lęki, które zainspirowały mnie do podjęcia próby ich odtworzenia w postaci animacji. 
Orientacja w pionie również nie była całkowicie przypadkowa. Rozpoczynając swoją pracę, pierwszym zamysłem było stworzenie zestawu plakatów, luźno inspirując się plakatami społecznymi, które przedstawiają różne problemy współczesnego życia. W trakcie jednak urodził się pomysł zanimowania tych ilustracji oraz zabawa z dźwiękiem, co znacznie lepiej posłużyło jako przekaz mojej idei. Wciąż jednak chciałam pozostawić ten klimat reklamy społecznej, tak więc postanowiłam pozostać przy tym formacie.
Dźwięk również pełni ważną rolę w mojej pracy. Efekty zawarte w animacjach są połączeniem moich własnych nagrań oraz tych wybranych przeze mnie ze strony pixabay.com. Starałam się tu zbudować klimat, nie tylko skupiając się na dominującym elemencie, ale też budować ambient otoczenia, pozwalając tym na wczucie się w sytuację przedstawioną na ekranie. 
Ogólnie rzecz biorąc, projekt ten traktuję jako wewnętrzną eksplorację, może nawet coś na wzór Jungowskich “shadow work”, zagłębiając się w swój umysł i skryte w nim emocje i obawy, obrazując rzeczy, których nie mówi się na głos, a które jednak gdzieś tam w środku tkwią. Każde z tych skrytych lęków musiałam zbadać, poobracać i przekształcić na język wizualny, który mógłby posłużyć jako nośnik tych emocji dla innego odbiorcy. Tak jak ten etap wewnętrznej eksploracji uważam za zamknięty, możliwe, iż w przyszłości powrócę do tego tematu, być może odnajdując nowe odsłony swojej psyche lub obserwując zmiany, które w niej nastąpiły w porównaniu do obecnej jej odsłony.

Lidia Graczyk

Fotografie z dyplomu: Oleksii Soboliev

Lidia Graczyk, „Daylight horrors”, zestaw 13 krótkich animacji

Back to Top